Zespół:BTS
Paring:Yoonmin [ Suga & Jimin]
Ostrzeżenia: brak
Od autora: Przygotujcie chusteczki ;)
Yoongi to jedna z tych cichych osób które tylko przy najbliższych potrafią pokazać jacy są naprawdę.
Nie raz było tak że ludzie błędnie go oceniali… pozory mylą i to bardzo. Pochłonięty do reszty pogonią za marzeniami czasem dostawał miano odludka. Ale pomimo tego Suga cieszył się znaczną popularnością… wśród dziewczyn w szczególności.
Chłopak miał za sobą już kilka związków ale żaden z nich nie trwał dłużej niż 4 miesiące… Momentami żartował że wisi nad nim fatum. Fatum 4 miesięcy które jest nie do pokonania…
Był dojrzały i związki traktował poważnie. Nigdy nie bawił się uczuciami drugiej osoby, a z siebie dawał jak najwięcej. Co jednak po tych 4 miesiącach sprawiało, że cierpiał i to bardzo. W takich momentach pisał jeszcze lepsze teksty piosenek. Gdyż każde słowo, każda nuta jaką nagrywał były prawdziwe i wypełnione emocjami. To go dołowało ale i zarazem wzmacniało.
Pewnego pięknego wiosennego dnia, kiedy to postanowił oderwać się na chwilę od wszystkiego poszedł zagrać ze znajomymi w koszykówkę. To był sport który kochał. Prawie tak samo mocno jak muzykę. Poznał w trakcie meczu chłopaka z przeciwnej drużyny, który jak nikt inny sprawił, że zazwyczaj skryty w sobie Yoongi zaczął pokazywać że ma też inne oblicze. Chłopak nazywał się Park Jimin, był nowy nie znał jeszcze wszystkich z okolicy. Jego pozytywna energia udzielała się wszystkim, przez co stał się w krótkim czasie bardzo popularny. Był zabawny, wysportowany… czasem nieco dziecinny. Jimin jakimś cudem zaprzyjaźnił się ze starszym. A po pewnym czasie byli prawie nie rozłączni. Suga promieniał szczęściem kiedy był przy swoim głupiutkim dongsaeng’u. Wszyscy to zauważali. To już nie był ten sam skryty facet.
Czasem życie jest nieprzewidywalne. Nikt nie spodziewał się takiej przyjaźni tych dwojga.
Ale chyba jeszcze większym zaskoczeniem dla obu było to, że przyjaźń zmieniła się w silniejsze uczucie. Najczystsze, najpiękniejsze i najbardziej prawdziwe uczucie na świecie. Miłość spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Chociaż naprawdę pielęgnowali ją mniej lub bardziej świadomie przez parę miesięcy.
Jimin wyznał Hyungowi, co czuje pomimo ogromnego stresu. Nikt z was nawet nie może sobie wyobrazić szczęścia tego głuptasa kiedy jego uczucie okazało się być odwzajemnione. Chodzili wszędzie razem ze sobą tak jak wcześniej. Jednak teraz zmienił się całkowicie wymiar ich spotkań. Na samym początku nieśmiałe uśmiechy, spojrzenia które przy każdym kontakcie wzrokowym powodowały u nich fale ciepła. Po pewnym czasie delikatne czułości, trzymanie za ręce i słodkie pocałunki którymi obsypywali się nawzajem. To wszystko było tak cudowne. Odkrywali się na nowo. Poznawali nawzajem swoje mocne i słabe strony. I nawet gdy dochodziło do sprzeczek, szli na ustępstwa. Godzili się i umocnieni nadal byli w swoim cudnym związku. Każdy kto wiedział o ich uczuciach do siebie wróżył im jak najlepiej. Bo to była wielka i prawdziwa miłość
. Tego dnia, który był tak podobny do tego, w którym się spotkali mijały 4 miesiące razem… Suga denerwował się jak jeszcze nigdy. Wiedział co oznacza ta liczba. Wiedział, że nie zniesie jeśli straci swojego ukochanego Jimina. Zaplanował wszystko idealnie. I tak też ten dzień wyglądał. Był perfekcyjny w każdym calu. Świętowali i cieszyli się swoją obecnością. Pomimo, iż chodzili w miejsca tak zwyczajne i nie robili nic specjalnego.
W momencie największego szczęścia. Przełamania klątwy przez Jimina, zdarzyło się coś czego starszy się obawiał. Tydzień po czwartej miesięcznicy młodszy odwołał randkę. Wykręcał się czymś pilnym w domu, dwa dni później nie zjawił się na spotkaniu i tak przez kolejne 3 dni. Yoongie cierpiał. Wiedział, że coś się stało, że oddalają się od siebie. Kiedy się spotkali złe przeczucia nie znikały. A wręcz przeciwnie, były tylko mocniejsze. Park był jakiś dziwny. Udawał że jest dobrze, ale w jego oczach widać było zmianę. Padło z jego ust magiczne zdanie „Musimy porozmawiać”. A drygi już wiedział co oznaczają te słowa. Wrócili do swoich domów już jako prawie obcy sobie ludzie. Wszystko co było miało zostać tylko historią.
4 miesiące… kolejny zawód miłosny, nieprzespane noce, zapisane stosy kartek i ból nieco inny niż wcześniej. Znacznie silniejszy.
Życie lubi z nami pogrywać… tak zrobiło i tym razem. Po zerwaniu z Yoongiem, młodszy przepadł nikt go nie widział. Nikt nie wiedział co się z nim stało. Suga nie mógł już wytrzymać tej niewiedzy. Udał się do domu swojej miłości. Ale zastał tam tylko smutek.
Pognał niczym jakiś heros. Niesiony siłą miłości. Odnalazł go. Jimin, ten sam który parę miesięcy temu go pokochał. Ten z którym dzielił najpiękniejsze chwile życia… Tego Jimina już nie było. Wesoły uśmiech, pulchne policzki i wesołe oczy, to znikło. Widok który ujrzał Chłopak przeraził go. Jego miłość życia leżała popodpinana do wielu urządzeń. Był utrzymywany przy życiu. Jego ciało nadal funkcjonowało. Jego serce nadal biło. Ale… ale Jimina już nie było. Odszedł parę godzin temu. Odczyty były jednoznaczne. Śmierć. Jedyne co dosięga wszystkich. Jego też zabrała. Chłopak umarł, a jego ciało funkcjonowało tylko dzięki maszynom i miało uratować innych. Suga nie wytrzymał. Upadł na posadzkę zanosząc się głośnym szlochem. Tylko prawdziwy mężczyzna nie boi się płakać…
Jeszcze dziś chciał wykrzyczeć temu idiocie że go kocha i pokazać jak bardzo go zranił. Ale nie było już idioty… Nie było tego kogo kochał. Nie mógł nikogo wyzywać i nie mógł go uderzyć.
Jimin miał być z nim już zawsze… a klątwa 4 miesięcy zabrała go w najgorszy możliwy sposób. Choć ten próbował ochronić Yoongiego przed smutkiem. Zostawił mu tylko list. List, w którym wyjaśnił wszystko. List który sprawił że Suga mógł żyć dalej. Fatum 4 miesięcy już nigdy więcej się nie powtórzyło. To był ostatni raz.
Pamięć o Park Jiminie była utrwalona. Był w każdej kolejnej piosence Sugi, podczas każdego występu kiedy już osiągnął to o czym marzył. Po latach kiedy jako producent tworzył muzykę nadal pamiętał o tym kochanym pełnym energii chłopaku. A list ,który od niego dostał wisiał w jego biurze, tuż obok złotych i platynowych płyt. Przy najcenniejszych nagrodach. Na zżółkłej kartce papieru, zapisanej starannie lecz już niepewną ręką, 4 najpiękniejsze miesiące i słowa które dawały otuchy nawet w najgorszych chwilach. I te zdania: „Teraz będę żył dla Ciebie dzięki tym których uratuję. Ale moje serce choć już niesprawne zawsze będzie tylko Twoje. ”