Zespół: EXO
Paring: KaiHo
Ostrzeżenia: brak
Części: 1/2
Od autora: Kai jest uczniem liceum plastycznego. Jest na ostatnim roku.
Stałem przed szkołą. Padał deszcz. Czekałem aż mój najlepszy przyjaciel po mnie przyjedzie.
Czarny Jeep zatrzymał się przed bramą. Wrzuciłem swoją teczkę z rysunkami na tylne siedzenie, a sam zająłem miejsce obok kierowcy. Cały dzień w pracowni malarstwa to mordęga. Nóg nie czułem, jedyne czego teraz pragnąłem to usiąść i nie wstawać.
- No jak tam młody? – zapytał przyjaciel.
- Umieram niech ten rok się skończy! Chcę już studia.
- Ech Kai nie łam się, ostatnie egzaminy za 2 miesiące. A studenckie życie jeszcze Ci zbrzydnie. Wierz mi na słowo, żarcie to my mamy paskudne.
- Suho. Ty jesteś po ogólniaku, a Twoje studia to całkiem co innego. Praktycznie już jesteś prawnikiem. A ja na architekturze wnętrz trochę spędzę czasu…
- Ta… dzieciuchu będę musiał Ci pewnie nie raz ratować jak się w kłopoty wpakujesz.
- Suho ty debilu! Ile jeszcze będziesz się czepiał tamtej imprezy?
- Długo…
Dojechaliśmy pod mój blok. Pięć minut później staliśmy już w moim mieszkaniu.
- Ej frajerze masz coś do żarcia?
- Staruchu sprawdź w lodówce.
Rzuciłem teczkę w holu i walnąłem się na fotel.
- Debilu… co tam w tej kuchni tyle siedzisz?
- We frajerskim „królestwie” ogarniam dla nas coś na ząb. Znając Ciebie znowu zapomniałeś o lunchu, a może nawet o śniadaniu?
- Ok! To czekam.
Zanim Suho przyniósł obiad, zdążyłem pochować swoje prace i farby po szufladach. Włączyłem też płytę Red Hot Chili Peppers.
Sos słodko kwaśny z ryżem i kurczakiem po całym dniu o jednej kawie. Takie danie to miła odmiana.
- Dzięki Hyung! Jesteś wielki. Zatrudnię Cię jako kucharkę!
- Młody matka Cię nie nauczyła, że nie gada się z pełną buzią?
Wybuchliśmy śmiechem. W sumie to nie wiadomo do końca czemu.
Zmywałem naczynia, gdy Suho stanął za mną. Zrobił to tak niespodziewanie że wypuściłem z rąk nóż i przeciąłem sobie przez to palce.
- Kai! Co Ty wyprawiasz? – Jego głos dziwnie się zmienił.
- Debilizm wtórny Ci się uruchomił? Wystraszyłeś mnie!
- Przepraszam, Poczekaj, trzeba to opatrzeć.
Wyjął z apteczki bandaże, gazy i nożyczki. Przemyłem rękę, a on założył opatrunek.
- To ja skończę zmywać za Ciebie – powiedział.
- A może przynajmniej powycieram i pochowam naczynia?
Mój przyjaciel szybko uwinął się ze swoją częścią roboty. Włosy opadały mu na oczy, ale miałem wrażenie że mnie obserwuje. Kiedy do szuflady odłożyłem ostatnie sztućce, Student nachylił się nade mną.
- Młody…
- Co? – Podniosłem na niego wzrok.
- Masz malinkę…
- Co?! Gdzie!?
Joon Myun zbliżył swoje usta do mojego obojczyka. Gdy je oderwał z zadowoleniem oznajmił.
- O tu!
Zdziwienie nie pozwoliło mi si poruszyć. Było mi gorąco. Położyłem rękę w miejscu zaczerwienienia. Dobry humor przyjaciela szybko go opuścił. Spoważniał.
- Jong In!… nie stój tak, odezwij się. Na żartach się nie znasz?
- Nigdy tak nie żartowałeś! Jak mam niby się zachować?
- Co z Ciebie taka dziewica?... – Przerwał na chwilę – A co jeśli to nie był żart?
Poczułem że jest mi jeszcze cieplej, a twarz spłonęła rumieńcem.
- Kai! Co jeśli jestem gejem? I Cię Kocham?
Twarz Suho’a znalazła się tuż przy mojej. Złapał mój nadgarstek, abym mu nie uciekł.
- Czerwienisz się młody… To urocze.
Po tych słowach złożył pocałunek na moich ustach. Nie wiem kiedy, nagle zostałem przyparty do ściany. Student położył moją rękę na swoim torsie i powoli przesunął ją do góry w kierunku klatki piersiowej. Czułem szybkie bicie jego serca.
-Kai czujesz to co ja? Czy też Cię pociągam?
- Hum… Ja…Ja… Nie wiem.
Nie zaprzeczyłem. Tylko dlaczego? Ale Joon Myun'owi ta odpowiedz pasowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz