piątek, 14 lutego 2014

"Przepraszam"

Zespół: U-Kiss
Paring: Soohyun/Dongho [2Shin]
Ostrzeżenia: Krew. 
Od autora: Dużo cierpienia. 

Było tak idealnie. Poszliśmy do uroczej knajpki w której często przebywaliśmy. Tu nas nikt nie znał. Nikt nie oceniał. Mogliśmy być sobą.  Siedzieliśmy ukryci za filarem, przy stoliku na końcu sali. A raczej wnęki. Przygaszone światło sprawiało że miejsce miało specyficzny klimat. Światło odbijało się od biało czarnych ścian. Czerwone obicia foteli i sof były niezwykle wygodne. Czuło się tu jakoś bezpiecznie. Patrzyłem Ci prosto w oczy. Które były takie piękne. Patrzył na mnie zawsze tak czule. Przysunąłem się do Ciebie kawałeczek. Żeby być ciut bliżej i móc wdychać Twoją wodę kolońską. Dziś pachniałeś jeszcze cudowniej niż zazwyczaj. Zaciągnąłem się po raz kolejny, ach ten zapach mnie hipnotyzował. Zjedliśmy kolację i zamówiliśmy deser.  Deser był niesamowity. Kruche ciasto z przepysznym kremem i te owoce. Rozpływało się w ustach. Dopiłem moje latte. I przyglądałem Ci się uważnie. Dziś coś mało mówiłeś odkąd weszliśmy mu. Parę razy wypowiedziałeś moje imię, spytałeś o coś błahego i nic poza tym. Trochę mnie to martwiło.
- Dongho…
-Hymm?
- Zerwijmy.
W tym momencie mój cały świat runął. Ale zaraz obiecałeś… To jakiś żart. Zaśmiałem się.
- Nie mówisz naprawdę? Prawda? – Nic nie powiedziałeś. – Soohyun! Obiecałeś! Mieliśmy być zawsze razem. – Nadal nic. – Nie pozwolę Ci odejść. Jeszcze dziś mówiłeś że będziesz o mnie walczył!  Ja będę o Ciebie walczyć nie zmienię tak łatwo tego co czuję i nie zostawię Cię tak łatwo... obiecałem Ci to. Kocham Cię rozumiesz? Jak nikogo na tym cholernym świecie jesteś jedyną osobą na której mi naprawdę zależy. – Ciągle milczałeś. – Nie obchodzi mnie co się stało. Jaki jest tego powód. Czy Cię zanudziłem, czy się ze mną męczysz. Nie dam Ci tak łatwo odejść. Cholera Kocham Cię i nie opuszczę! Dla Ciebie zrobię wszystko.
- Przepraszam. – Wyszeptałeś i spuściłeś wzrok.
- Tylko tyle? Nie powiesz mi dlaczego? Jak w jednej chwili to wszystko co do mnie czułeś stało się nieistotne. A może niczego tak naprawdę nie było?
- Nie wiem co mam Ci powiedzieć.
- No nie wiem? Może prawdę?
- Nie powinienem się angażować. Nie nadaję się do związków. Przepraszam. Żegnaj.
- Nie mów tak! To nie prawda!  Powiedz przynajmniej czy to wszystko było szczere. Czy mój smutek ma sens?
- Przepraszam.  – Powtarzałeś się jak zacięta płyta.
- Jeśli kiedyś będziesz w stanie mi powiedzieć… Wiedz że Cię Kocham. Najmocniej na świecie.  Pójdę już. – Położyłem na stoliku pieniądze za mój posiłek. I wyszedłem z knajpki. Gdy tylko znalazłem się na ulicy rzuciłem się pędem w stronę domu.  Pierwszy raz byłem tam tak szybko. Zamknąłem się w swoim mieszkaniu.
Dostałem wiadomość od AJ’a… Akurat teraz? Zacząłem z nim pisać. Nie wiem kiedy powiedziałem mu wszystko co się stało. Pisałem że nie dam sobie rady. Prosiłem go by mnie zabił bo ten ból zabija mnie zbyt wolno. Miałem drgawki. Trząsłem się jak w gorączce, lub gdybym miał atak padaczki. Moje serce pękło na tysiące kawałeczków.
-„Aj chyba sobie coś zrobię.”
- „Tylko jeśli musisz… jeśli nie ma innego wyjścia… ale proszę nie głęboko.” – Odpisałem mu że byłby to pierwszy raz gdybym się pokaleczył. Wolałem się upić, ale mi zabraniał. A Fajki się kończyły.  
Znów poprosiłem by mnie zabił.
- „Zostaniesz przy życiu.”
- „Co to za życie bez niego?”
- „Też tak kiedyś myślałem. Ale uwierz mi Dongho, że warto żyć.”
- „Nie widzę sensu.”- Jaeseop w odpowiedzi powiedział że sam ma od dłuższego czasu depresję. I mam mu zaufać.
Ale jesteś moją pierwszą miłością. To boli. Nawet nie wiesz jak bardzo. Kolejna fala drgawek. Zakrztusiłem się łzami i zacząłem się dusić. Odkaszlnąłem i napiłem się wody z butelki leżącej przy biurku.
Mam ochotę rozjebać  wszytko, wziąć żyletkę pociąć się, zabić kogokolwiek, strzelić sobie w łeb rozerwać serce na kawałeczki, nie chce tu być
Chce zniknąć. Zapaść się pod ziemie. Nie istnieć. Bo nie mam dla kogo.
Aj kazał mi zniszczyć maskotkę. Ale pierwsza która leżała była od Ciebie. Ta piękna panda. Którą mi wygrałeś na festynie. Miałem zabrać inną. Wyżyć się. Nie byłem w stanie. Jaesop był cały czas pisał. Oderwał mnie od myślenia o Tobie i o tym jak cierpię. Nawet powziąłem kroki do zmian. Chciałem się zafarbować aby rozpocząć nowy rozdział. Jego „obecność” pomagała, naprawdę. Ale do czasu. Potem zostałem sam. Chwila względnego spokoju minęła. Wszystko wróciło. Jest za 20 pierwsza.  Leżałem na łóżku wiercąc się. Pochlipując w poduszkę i wspominając nasze wspólne momenty. Dałeś mi tyle szczęścia. A teraz Tyle Cierpienia. Soo… dlaczego?
Nie wytrzymałem. Znalazłem paczkę żyletek. Jedna jedyna żyletka leżała na dnie szuflady z papierami i ołówkami.
Przygotowałem gazę i bandaż. O dziwo znalazły się w moim domu.  Byłem gotowy. W ustach trzymałem bandankę.  Zagryzłem ją i zrobiłem jeden ruch.  Spojrzałem na moje prawe udo. Nic… nic nie poczułem. Po chwili jednak ciurkiem zaczęła płynąc krew. Próbowałem tamować ranę lecz to nic nie dawało. Czerwonego płynu było coraz więcej. Sms’ od Eli… jeszcze jego brakowało. Wdałem się chwilowo w dyskusję z nim i spytałem jak zatamować krwawienie. Wpadł w panikę. Chciał do mnie przyjechać i mi pomóc. Ale go zbyłem. Nie chciałem żeby zobaczył mnie takiego. Zakrwawionego, popłakanego, z opuchniętą twarzą, zachrypniętego. Nie wciągnę go w to. Wystarczy  że Aj się zamartwia. Krwotok ustał. Zabandażowałem nogę ale gdy tylko spróbowałem wstać rana się odświeżała. Przy każdym ruchu tak było. Do rana cała pościel była w krwi. Ja wyglądałem jakbym kogoś zamordował.  Byłem słaby. Straciłem za dużo krwi. W kuchni zasłabłem robiąc śniadanie. Znalazł mnie tam Jaseop. Który sprawdzał co się ze mną dzieje i wszedł do mieszkania.

Leżę teraz pod kroplówką. Jestem utrzymywany w śpiączce. Mam wyzdrowieć. Ale na cholerę mi to. Bez Ciebie… nie chcę żyć. Dostałem znów drgawek. Sprzęt zaczął szaleć. Wydawało mi się przez chwilę że słyszę twój głos. Jak prosisz żebym żył. Po policzku słynęła mi pojedyncza łza. Tak bardzo Cię kocham SooHyunie… A Ty mnie zostawiłeś. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz